RSS
 

Wpisy z tagiem ‘klient’

A ja wiem lepiej…

22 sty


Od pewnego czasu na kilku forach dyskusyjnych, na Facebooku, na temat Turystyki pojawiają się dość „ciekawe osoby” taki klan trochę wzajemnej adoracji:

– Pilotka wycieczek, która „porzuciła grupę” podczas trwania własnej wycieczki…
– Przewodnik górski, który uważa, że reklamacje można przyjmować na serwetce w schronisku… a urzędy mają obowiązek to respektować…
– Wulgarny pilot wycieczek, który nie wie, że biura podróży można sprawdzić w rejestrze ministerialnym…

I tego typu kilka innych osób… przy czym bardzo kłótliwych, aroganckich, szyderczych, nie przyjmujących żadnego stanowiska do siebie… nie, to nie wyborcy PiS 😉 a osoby z Turystyki. Ot taki żart! Tacy „forumowi wichrzyciele”, żeby nie powiedzieć dosadniej.

Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie to, że wypowiadają się na tematy w których sami „pokazali” swoją niedoskonałość, głupotę, brak kultury, brak profesjonalizmu… A chcą pouczać innych!? i są to często dość poważne tematy. Przy czym często robią to w sposób chamski, a wręcz wulgarny…

Lubię porozmawiać z osobami, z którymi może się i nie zgadzam? – ale wysłucham, zastanowię się, może się czegoś dowiem, nauczę. Problem w tym, że niestety ta grupa osób w Turystyce ma bardzo wyolbrzymione zdanie o sobie, zjadła wszelkie rozumy… a nie idzie za tym ani doświadczenie życiowe ani doświadczenie zawodowe. Te osoby organizują, tworzą programy i wycieczki, oprowadzają turystów… Aż się boje co robią faktycznie? Jednak potem często, naprawdę często, okazuje się że prosta sprawa przerasta takie osoby i staje się krytyczna. Zarówno dla otoczenia jak i klientów.
Rozumiem, że błądzić to rzecz ludzka… ale do błędów trzeba umieć się przyznając, wyciągnąć z nich doświadczenie, konsekwencje, przyjąć z pokorą taką naukę.

Te osoby jednak tego nie rozumieją…
Po co zatem ich chęć wypowiedzi? zaistnienia? – nie wiem, i zrozumieć tego nie umiem.
Takie wypowiedzi przynoszą więcej szkody niż pożytku, przecież czytają to i klienci, i osoby postronne i ludzie z branży… ale jak ktoś powiedział, internet jest pełen „bzdur”.

Coraz trudniej zatem znaleźć dobre rzetelne rady, informacje czy podpowiedzi… a na pewno nie warto ich szukać na forach czy w mediach społecznościowych, lub należy mieć bardzo ograniczone zaufanie do tego typu informacji!

O tyle dobrze, że „forumowi wichrzyciele” jeszcze nie piętnują błędów innych – a sami robili dokładnie to samo, te same „gafy” tylko… już nie pamiętają 😉

 

Kupujemy ubezpieczenia turystyczne

05 sie

Polacy, nasi rodacy zaczynają powoli rozumieć, że ubezpieczać się trzeba. Coraz więcej podróżujemy, coraz więcej latamy, coraz więcej się… ubezpieczamy. I bardzo słusznie.
Obrazek powyżej pokazuje pewną tendencję wzrostową… około 3% rocznie.
Rozmawiając też z klientami, agentami, biurami podróży, mam prosty wniosek. Jest coraz mnie osób-klientów, którzy zastanawiają się:
– Czy warto się ubezpieczyć?
– Po co się ubezpieczać?
Zaczyna przeważać opinia, że ubezpieczenie jest to wręcz konieczności tylko: Jakie wybrać i „za ile”?
Tak więc świadomość mamy dobrą.

Inną kwestią są same elementy w danym ubezpieczeniu ich nazwy oraz co właściwie potrzebujemy, ale… to już oddzielny temat.

 

Archiwum a E-maile

07 lut

Coraz więcej osób w branży turystycznej (Touroperatorzy – Biura podróży, agenci turystyczni, hotelarze, przewoźnicy, piloci wycieczek) prowadzi korespondencję i wszelkie ustalenia w formie e-mail. Często nawet zamiast podpisać formalną umowę, stosują ustalenia w e-mailu.
Jak mawia powiedzenie: „Wszystko jest dobrze do puki jest dobrze, ale jak się zepsuje to jest problem”.
Dużo osób zapomina, że tego tupu e-maile trzeba archiwizować, przechowywać.

Zapytasz po co przechowywać e-maile?
Po kilku miesiącach, po zakończonej wycieczce, po wykonanej usłudze może być konieczność przypomnienia sobie treści, może wyniknąć spór, reklamacja, nieporozumienie finansowe. W najgorszej opcji może to być znaczący dowód w sądzie!

Jaki okres czasu przechowywać e-maile?
To dość trudne pytanie, gdyż zależy od treści e-maila, oraz tego co zawiera. Tu sugeruję moje trzy odpowiedzi:
Minimum 3 lata,
Ponieważ w przypadku skarg klientów, procesów, sądu pracy itp… średnio po 3 latach jest przedawnienie zdarzenia.
Minimum 5 lat,
Ponieważ np. urząd skarbowy przedawnia sprawy finansowe, fakturowe i podatkowe po dopiero 5 latach!
Bez terminowo,
Bo może się zdarzyć sytuacja, że do programy, trasy, kontaktu, adresu, www, znajdującej się w treści e-maila, trzeba będzie wrócić po kilku latach. Często są to kontakty i informacje bezcenne, na wagę złota.

Jak zatem przechowywać e-maile?
W zależności od programu pocztowego, oraz techniki której używamy do czytania e-mail, można zrobić archiwizację na kilka sposobów.
– Kopia e-mail w programie,
– Kopia e-maili na serwerze,
– Kopia na innym komputerze,
– Kopia na innym e-mailu niezależnym,
– Kopia e-maili na czytniku zewnętrznym pendrive, płyta CD.
– Kopia wydruku e-maila, ale tego osobiście nikomu nie polecam.

Kopia e-mail w programie,
Niektóre programy np. Mozilla Thunderbird, mają możliwość przechowywania (archiwizacji) e-maila z poprzednich lat np. Archiwum 2015. Należy tylko ustawić odpowiednio w programie przechowywanie e-mail przed okres i zapisywanie w pliku archiwalnym. Sposób wygodny i prosty.

Kopia e-maili na serwerze,
Jeśli posiadamy swój własny serwer, zapewne operator serwera daje nam możliwość kopii czyli tak zwanego „backup copy” – kopii bezpieczeństwa. Dotyczy to nie tylko strony www ale o czym mało kto wie, treści i wszelkich e-maili jeśli mamy je również na serwerze. Takie kopie można wykonać okresowo raz na kilka tygodni, miesięcy do skompresowanych plików typu .RAR czy .ZIP, zajmują mało miejsca wtedy na serwerze.
Metoda wygodna, należy sprawdzić jak to wygląda u danego administratora serweru.

Kopia na innym komputerze,
Na innym komputerze mamy również zainstalowany na e-mail i okresowo dublujemy na niego e-maile, jakby wyrównujemy poziom e-maili. Dobrze aby komputer był „odcinany od internetu” po wykonaniu „wyrównania e-maili” służy nam wtedy jako taki nasz wewnętrzny serwer kopii e-maili. Bank pamięci e-maili. „Odcięcie od internetu” pozwala dowolnie przeglądać e-maile zapisane, nawet jeśli ktoś skasował taki e-mail na swoim komputerze.

Metoda stosunkowo prosta, ale niewygodna i nieekonomiczna oraz mamy tu zajęty jeden komputer na tego typu działanie.

Kopia na innym e-mailu niezależnym,
Po prostu wszelkie wysłane i odpisane e-maile dodatkowo przesyłamy na inne adres e-mailowy który jest naszym bankiem pamięci. Metoda prosta na zasadzie : „prześlij też do…”. Na całkowicie niezależnym e-mailu musimy mieć ustawienie niekasowania e-maili. Sposób stosunkowo dobry, ale znalezienie naszych danych które potrzebujemy może być trudne, gdyż nadawcą będzie e-mail który przesłał do kopii wiadomość. zatem „znajdź po nadawcy” może być bardzo trudne! Jedyna metoda wyszukiwania to raczej „znajdź w treści e-maila”…

Ta metoda jest dobra w przypadku nieco innym a mianowicie: rotacji pracowników, czy zwolnienia pracownika.

Kopia e-maili na czytniku zewnętrznym pendrive, płyta CD.
Bardzo często e-maile czy to z serwera czy z programu można sobie zapisać na zewnętrzny czytnik np. Pendrive, CD, czy dysk zewnętrzny. Bardzo porta i wygodna metoda. Tak zabezpieczone e-maile mogą sobie spokojnie leżeć przechowywane kilka czy kilkanaście lat z dala od komputera w firmowym archiwum. Oczywiści w odpowiednich warunkach i z daleka od magnesów 😉

Kopia wydruku e-maila, ale tego osobiście nikomu nie polecam.
Zajmuje to fizycznie dużo miejsca oraz zużywa duże ilości papieru, druku (toneru), papier po kilku latach też blednie może być nieczytelny. I tworzą się nam wtedy stosy makulatury. Znalezienie danego e-maila też jest stosunkowo trudne.

I taka uwaga podpowiedź na koniec,
E-maili (zarówno wysłanych jak i odebranych) zwolnionego pracownika czy zleceniobiorcy nigdy nie kasuj!!! Ludzie są różni, w naszych czasach kwitnie roszczeniowość klientów, pracowników, wszelkiej maci pisanie skarg i… z przykrością napiszę: „donosicielstwa”.
Kopia takiego e-maila, pozwala wiele spraw wyjaśnić nawet kiedy pracownik czy zleceniobiorca już dawno nie pracuje. Unikniesz przez to wiele nieprzyjemności, a i można udowodnić winę pracownika czy zleceniobiorcy.

PS.
W moim osobistym przypadku klient chciał napisać skargę, uwaga po… 3 latach od wycieczki 🙂
Kopia e-maila była oczywiście zabezpieczeniem ustaleń z klientem po tak długim okresie. Ostatecznie kiedy przypomnieliśmy klientowi co sam napisał i ustalał… klient wycofał się z pomysłu pisania jakichkolwiek skarg!

 

Frustrat i krzyki

08 maj

Frustrat

Pracując „z ludźmi” spotykam wszelkiego typu zachowania ludzkie. Od osób bardzo miłych, uprzejmych i sympatycznych po wszelkiego rodzajów awanturników, frustratów, zarozumialców.

O ile jeśli ktoś jest zarozumiały to jest to jego własny problem, a ja niestety muszę tego słuchać. O tyle osób wylewających na mnie swoich frustracji po prostu nie rozumiem.
Takie zachowanie spotykam też bardzo często w sklepach kiedy klient „awanturujący się” wylewa swoje frustracje i niedowartościowanie na biedną kasjerkę. Gdyby jeszcze ta kasjerka miała jakąkolwiek winę, to może bym i to zrozumiał… ale drze się taki jeden, wyzywa, wulgaryzuje… Co przez to zyskuje? – nie wiem. A kasjerki winy w tym nic, wcale albo zero. Po co to robią? czemu ma to służyć? jaki w tym mają cel?

Frustraci chyba w taki właśnie sposób „dowartościowują się” wydzierając się na innych. Swoje niepowodzenia, presję, znerwicowanie, czy stres „wyładowują” na inne osoby pod byle pretekstem. Ich zachowanie zwykle jest na pierwszy rzut oka widoczne, wyglądają jakby ich coś miało „rozerwać” od środka, jacyś tacy nabuzowani, „zagotowani”, niespokojni.
Może to choroba a może zwyczajnie brak kultury… nie mam pojęcia. Najgorsze jest to, że takich osób zaczyna być coraz więcej i staje się to coraz bardziej nagminne.

Cóż, przykre to i smutne, że ludzie nie umieją sobie poradzić z własnymi emocjami i problemami „wylewając” złość na innych.

 

Turysta kontra Skarb Państwa

25 sie

Dzisiaj przypadkowo przeczytałem informację o tym, że Sąd Okręgowy przyznał rację poszkodowanym Klientom biura podróży Sky Club. Polecam tekst poniżej, gdyż jest to pewne przełamanie stereotypu, że z Państwem Polskim nie można wygrać. Można! Wręcz coraz częściej takie procesy wygrywają… Turyści! Tekst w całości poniżej:

Sąd przyznał odszkodowanie dla klientów Sky Clubu
tur-info.pl 2015-08-18

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok w procesie z powództwa klientów biura podróży Sky Club przeciwko Skarbowi Państwa.

Sąd orzekł, że Skarb Państwa jest zobowiązany do zapłaty poszkodowanemu klientowi touroperatora odszkodowania w wysokości 6 546 zł, czyli sumy, której poszkodowany nie dostał z zabezpieczenia finansowego Sky Clubu. Zgodnie z wyrokiem, kosztami sądowymi został obciążony także Skarb Państwa. Wyrok nie jest prawomocny.

Jak poinformował reprezentujący powódkę dr Piotr Cybula na blogu prawoturystyczne.wordpress.com był to pierwszy wyrok w sprawie bankructwa Sky Clubu.

O zasadach na jakich były dzielone sumy gwarancyjne Sky Clubu (odszkodowania były wypłacane z dwóch polis, zależnie od terminu wykupienia wycieczki) pisaliśmy w artykule Podział gwarancji dla klientów Sky Clubu dobiega końca

Podobnie jak w poprzednich tego typu procesach podstawą prawną roszczeń były straty poniesione przez turystów w wyniku nieprawidłowej implementacji dyrektywy 90/314 w polskim systemie prawnym. To kolejny proces, w którym turyści upadłych biur uzyskują odszkodowanie od Skarbu Państwa. Wcześniejsze wyroki zapadały w sprawach dotyczących biur Summerelse, Aquamaris, Blue Rays czy Selectours.

 

Upadek Agenta Karolina-Bus

19 sie

Z prawdziwą przykrością dowiedziałem się, że „upadło” kolejne biuro podróży i najgorsze, że prawdopodobnie… oszukało swoich klientów. O ile dotychczas bankrutowali Touroperatorzy (którzy tworzą sami wyjazdy i wycieczki), o tyle teraz zbankrutował Agent. Sprawa ta ma dwa bardzo niepokojące aspekty:
– Agent najprawdopodobniej zwyczajnie oszukał tu klientów, co tym bardziej jest przykre i niezrozumiałe.
– Agentów, praktycznie nikt… nie kontroluje. (A TourOperatorów tak, są kontrole!)
Osobiście uważam, że zbankrutować można bo czasy są trudne (nie tylko dla turystyki!), jednak w jaki sposób się tu traktuje klientów i ich PLN-y to zupełnie inna sprawa. Chodzi tu o zwykłą ludzką uczciwość, przyzwoitość, rzetelność, moralność… jednak jak wiemy w naszych czasach z tym jest coraz gorzej. Mówię, to jako zwykły człowiek, nie Biegły Sądowy z zakresu Turystyki, czy też Dyrektor Biura Podróży. Dla mnie osobiście to sprawa zwykłego oszustwa.
Poniżej zamieszczam tekst, który na ten temat opublikowała gazeta.pl:

Tychy. Jak biuro podróży Karolina-Bus na wymarzone wakacje wysyła
ANNA MALINOWSKA / 18.08.2015
Na policję i do prokuratury w Tychach zgłaszają się klienci biura podróży Karolina-Bus. Większość z nich na wykupiony urlop nie wyjechała albo miała problemy z powrotem z wypoczynku.

Biuro Karolina-Bus w Tychach zajmuje się sprzedażą ofert innych biur podróży oraz przewoźników. – Mój mąż pracuje w Niemczech. Bilety na przejazdy od pewnego czasu kupuje za pośrednictwem Karolina-Bus. Postanowiliśmy więc, że w tym samym biurze kupimy wymarzony wypoczynek w Egipcie – mówi Monika Barczyńska. Za pobyt swojej trzyosobowej rodziny na egipskiej plaży w terminie od 18 do 25 sierpnia zapłaciła 5970 zł. Opłatę uiściła w czerwcu.
– W lipcu doszło do zamachów w Turcji. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy podróż do Egiptu jest bezpieczna. Poszliśmy do biura Karolina-Bus i zapytaliśmy, czy zmiana miejsca wakacji jest w ogóle możliwa, a jeśli tak – to na jakich zasadach. Właścicielka powiedziała, że nie wie. Skontaktowaliśmy się więc z biurem Sun&Fun, którego ofertę nam sprzedano. Dowiedziałam się, że nigdzie nie jedziemy, bo nasz wyjazd został przecież anulowany – mówi Barczyńska. Od tamtej pory bezskutecznie próbuje odzyskać od Karolina-Bus wpłacone pieniądze.

Karolina-Bus nie mogła sprzedawać naszych wczasów
Anita Bajdel-Myszor, szefowa katowickiego oddziału Sun&Fun, wyjaśnia, że Karolina-Bus nie mogła sprzedawać ich wczasów, bo od zeszłego roku tyskie biuro nie jest już ich agentem. – Mieliśmy problemy, więc zerwaliśmy współpracę. W praktyce jednak pośrednicy czasem dogadują się między sobą i sprzedają oferty, na które nie mają umów. W tym przypadku wczasy państwa Barczyńskich sprzedała Nevada Travel z Łodzi, ale agent nie potwierdził wyjazdu i rezerwacja została anulowana – mówi Bajdel-Myszor.
– Rezerwacji nie potwierdziłem, bo nie otrzymałem pieniędzy. Nie mam kontaktu z właścicielką Karolina-Bus, pewnie powiadomię prokuraturę. Nie chcę więcej na ten temat mówić – ucina Jacek Teodorczyk z Nevada Travel.

Barczyńska powiadomiła policję. – Od 8 sierpnia w sprawie Karolina-Bus zgłosiło się do nas już dziesięć osób. Większość nie wyjechała na wykupione wakacje i nie odzyskała pieniędzy. Są i tacy, którzy mieli problem z powrotem z wypoczynku – mówi aspirant sztabowy Jacek Ptak z tyskiej policji.

Rezerwacja nie została opłacona
Agata Słuszniak, prokurator rejonowa w Tychach, dodaje, że jedenasty poszkodowany zgłosił się wczoraj do prokuratury. – To kobieta, która nie wyjechała na wykupiony za 4,2 tys. zł pobyt w Złotych Piaskach w Bułgarii. Jej rezerwacja nie została opłacona. Przekażemy to zawiadomienie policji – dodaje prokurator.

W internecie ludzie przestrzegają się przed kupowaniem wczasów w tyskim biurze. „Właścicielka wysłała do Turcji osiem osób, w tym dziecko, bez rezerwacji ani gwarancji powrotnego lotu. Wszystko na własną rękę musieliśmy płacić. 25 tys. zł to niezła sumka” – przestrzega Ilona. „Moja rodzina również została oszukana przez właścicielkę biura Karolina Bus. Mieliśmy jechać na cudowne wakacje do Bułgarii. Po wpłacie pieniędzy okazało się, że hotel nie jest zapłacony, biletów na przejazd nie ma, właścicielka telefonów nie odbiera. Sprawa na policji!” – dodaje Mirella. „Masakra. Wracaliśmy z Zakynthos na własną rękę. Musieliśmy dopłacić do wakacji 8 tys. zł!” – pisze kolejny poszkodowany.

Witold Trólka z biura prasowego urzędu marszałkowskiego przyznaje, że marszałek również otrzymał skargę na działalność biura. – Pośrednicy, w przeciwieństwie do organizatorów wypoczynku, nie mają obowiązku się u nas rejestrować – mówi Trólka. Urząd może jedynie takie biuro skontrolować, ale nawet jeśli nieprawidłowości się potwierdzą, niewiele można zrobić. – Nie możemy nawet wydać zakazu działania. Zresztą biuro można szybko założyć pod inną nazwą – przyznaje.

Biuro Karolina-Bus jest na głucho zamknięte. Nikt nie odbiera telefonów. Monika Barczyńska postanowiła wyjechać na urlop nad polskie Wybrzeże. – Nasze wakacje będą w tym roku kosztować w sumie 10 tys. zł. To absolutny rekord! Mam nadzieję, że ponad połowę tej kwoty uda nam się odzyskać – mówi.

 

 
 

statystyka