Ten materiał dostałem dzięki uprzejmości p. Agnieszki. Aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy mają miejsce i to w miejscowości szczególnie turystycznej jaką jest Wisła? Dla mnie osobiście to bardzo smutne.
Taka sytuacja robi wstyd po prostu całej branży: Turystycznej, Hotelarskiej ale… i miastu Wisła. Jak najbardziej nie powinny mieć miejsca takie sytuacje i należy z tym walczyć oraz to potępiać!
Dowodzi to jeszcze jednej rzeczy, że jednak nie każdy powinien pracować w turystyce i nie każdy nadaje się na Hotelarza? Po prostu Wstyd!
Pełna treść wraz z filmem: https://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/pensjonat-wysokiego-ryzyka,208490.html
TVN Uwaga
Pensjonat wysokiego ryzyka
W tym domu wypoczynkowym gościom nic nie jest tak, jak powinno być. Ludziom oferuje się tu brudne ręczniki i pościel, a do jedzenia podaje produkty przeterminowane nawet o dwa lata! – Warunki tam są nie do pojęcia – zaalarmowała nas jedna z byłych pracownic domu wypoczynkowego „Storczyk” w Wiśle.
Sprawdziliśmy internetowe opinie o tym obiekcie. Na 59 osób, aż 36 dało mu najgorszą ocenę: „okropny”. – „Całe szczęście, że żyjemy”, „Dawno nie widziałam takiego brudu” – pisali oburzeni turyści. I skarżyli się, że w pensjonacie cuchnie stęchlizną i moczem.
Brud i pająki
Dom Wypoczynkowy „Storczyk” jest położony wśród gór, w malowniczej części Wisły. Miasteczko słynie ze zdrowego powietrza oraz wspaniałych tras do pieszych wędrówek. „Storczyk” oferuje swoim gościom 165 miejsc noclegowych i zaprasza na turnusy rehabilitacyjne, wczasy dla emerytów czy kolonie. Doba pobytu w tym miejscu kosztuje 70 złotych. Co otrzymuje się w zamian? Nasz reporter, który zamieszkał w „Storczyku”, dostaje brudny ręcznik, a w szafie znajduje starą, śmierdzącą kurzem i moczem pościel. W brodziku pod prysznicem biegają pająki.
Idziemy na kolację. Dziś w „Storczyku” podają pierogi, które wyglądają na wielokrotnie odgrzewane. Są niesmaczne. Trudno w ogóle było poznać, z jakim są farszem. Sądząc po pustych stolikach, część gości w ogóle zrezygnowała z posiłków.
O tym, że w kuchni domu wypoczynkowego „Storczyk” dzieje się źle, alarmowała nas wcześniej Iwona Krzak, która przepracowała tam kilka dni. – Tam zmywa się brudnymi ścierkami, a produkty są przeterminowane! Serki miały termin przydatności do spożycia do 4 maja, a podawano je 20! Kiełbasę z 17 kwietnia podawano 22 maja! – mówi Krzak.
Jutro kontrola
Aby to zweryfikować nasi reporterzy zatrudniają się w „Storczyku”. W zakres obowiązków wprowadza ich sama właścicielka, Grażyna Ś. – Jak przyjdzie sanepid to „mamy z głowy” – mówi samokrytycznie. I każe jednej z pracownic posprzątać w kuchni. W końcu jutro ma być kontrola.
Wokół obiektu również brud. Walają się puszki po alkoholu. – Tak nie może być! Będziemy mieć kontrolę wydziału zdrowia, zabiorą nam koncesję rehabilitacyjną! – martwi się właścicielka. Schody są nierówne, zniszczone, brudne. – Kupiłam puszkę emulsji, żeby to pędzlem przemalować na biało – mówi Grażyna Ś.
A jeden z jej pracowników – beztrosko popijający alkohol – opowiada nam o kulisach funkcjonowania tego miejsca. Podczas nieobecności kucharek pracował w kuchni, mimo, że nie posiada książeczki sanepidu. Co w razie kontroli? – Biorę byle jaki talerz i udaję, że jestem gościem – wzrusza ramionami mężczyzna, podpalając papierosa.
„Lodówki były zapleśniałe”
– Ona (szefowa – red.) kupuje wszystko to, co jest na granicy terminu, wiesz? – kontynuuje opowieść. – Potem, jak sanepid wpada, to jest k…wa wesoły autobus. Jak są takie wpadki, że masz dwa tygodnie albo i dwa miesiące w plecy (towar przeterminowany – red.), bo gdzieś ci się to w lodówkach zawieruszy! Z reguły bez mandatu się nie obchodzi – relacjonuje mężczyzna.
– „Ożarci” (pijani – red.) konserwatorzy warzą zupę i pływają w niej pety! – opowiada nam z kolei pracownica kuchni. – Mogę pokazać lodówkę z „dziadostwem” z zeszłego roku! Miesiąc temu lodówki były zapleśniałe! – opowiada kobieta, po czym prowadzi naszych dziennikarzy do tajnego, zamykanego na klucz, magazynku, gdzie przechowywane jest przeterminowane jedzenie. Ma być ono następnie podane gościom. Znajdujemy tam produkty przeterminowane nawet o kilka lat!
Już jutro pokażemy państwu interwencję, którą w „Storczyku” przeprowadził nasz reporter. – Jakbym była w Ameryce, to miałabym prawo pana zastrzelić! – krzyczała właścicielka lokalu.